Azja to kraj kontrastów. To zdanie pojawia się na ustach każdego, który wrócił z podróży po tym najbardziej egzotycznym zakątku świata. Z jednej strony zachwyt i bogactwo, z drugiej – litość i bieda. I ta niezrozumiała dla nas kultura, której ogromną część stanowi kult zwierząt.

Słonie w kulturze Tajlandii

Najbardziej chyba znanym przykładem na panteizację zwierząt, obok świętych krów w Indiach, jest słoń w kulturze Tajlandii.

Pierwsze skojarzenie to stara flaga Tajlandii,  na której  – otoczony czerwonym okręgiem –  centralne miejsce zajmuje biały słoń. Znalazł się tam nie przez przypadek: dla Tajów od wieków słoń jest apoteozą  bogactwa i królewskiej władzy (liczba tych zwierząt w królewskim „orszaku” świadczyła o potędze monarchy).  Uosabiając zwierzęcy totem, w społecznej świadomości stał się symbolem siły, dumy, niezłomności i… łagodnego usposobienia. Granica miedzy kultem a codzienną sferą życia już dawno się zatarła: słoń się podmiotem i przedmiotem mainstreamu, w  którym, mimo często zmieniających się mód i tendencji, jest stałym i nierozerwalnie związanym z Tajlandią wzorem kultury i jej wyróżnikiem na kontrastowej mapie Azji. Można pokusić się o stwierdzenie, że gdy w Tajlandii znikną wszystkie słonie, upadnie cały kulturowy dorobek jej społeczeństwa, oparty właśnie na kulcie tych zwierząt.

Według legendy słonie podarował ludzkości Budda, zmartwiony trwającą w Indiach suszą. Wierzono bowiem, że słonie mają moc sprowadzania deszczu. Gdy się już „zadomowiły” ich znaczenie wzrosło jeszcze bardziej – podczas wojen stały się głównym środkiem transportu wojsk i główną siłą armii. Ilość biorących udział w bitwie słoni niejednokrotnie przesądzała o zwycięstwie lub porażce. Warto wspomnieć tu trzystuletnią wojnę między Birmą a Tajlandią, która ostatecznie doprowadziła do upadku Birmy w XVIII wieku.

Z biegiem lat ze służby wojskowej przeszedł do cywila. Nie został jednak generałem w stanie spoczynku – zanim w Azji wprowadzono transport drogowy i kolejowy, słonie stanowiły główny i najważniejszy środek transportu ludzi i towarów. Dziś transportowa funkcja słonia stała się w Tajlandii produktem turystycznym: bardzo popularne są  wycieczki na słoniach po górzystych terenach lub w głębi lasów. 

Populacja słoni zaczęła spadać wraz z trwającą na początku XX stulecia wycinką lasów na terenie Tajlandii. Ze stu tysięcy w ubiegłym wieku ich liczba aktualnie zmalała do około czterech tysięcy, z czego trzy tysiące dalej pozostaje na wolności.

Łamanie duszy

Cieniem rzucającym się na tajską kulturę są tzw. elephant camp – miejsca, w których słonie od najmłodszych lat trenowane są do cyrkowych sztuczek ku uciesze turystów. Obok szkolenia słonia do przejażdżek turystycznych, jest to bardzo lukratywny biznes. Etycznie jednak bardzo wątpliwy, o czym  świadczy rytuał  „phajaan”, znany bardziej jako „łamanie duszy” słonia. 

Małe słoniątka odbierane są matce już po trzecim roku życia. Zamykane w klatce, głodzone i kaleczone mają w końcu ulec człowiekowi i stać mu się posłuszne. Po wielu tygodniach walki między naturą a kulturą, wymęczony słoń zostaje „wybawiony”  przez swojego przyszłego opiekuna – mahouta, który jako pierwszy daje mu jeść i pić. W ten sposób słoń obdarza go zaufaniem i od razu się do niego przywiązuje.  Mogłoby się wydawać, że męki zwierzęcia już są za nim. Nic bardziej mylnego. „Wybawienie” to dopiero początek długiej i bolesnej służby na usługach człowieka.

Sanktuaria dla słoni – bezpieczna przystań czy pomysł na biznes?

Pięknym aspektem kultu słonia w Tajlandii jest okazywanie im wdzięczności za pracę i wieloletnią pomoc człowiekowi. Sanktuaria dla słoni wykupują te zwierzęta z niewoli i zapewniają im spokojne życie na łonie natury. Bardzo szybko jednak nieuczciwi właściciele słoni zwietrzyli kolejny pomysł na biznes. Cieszące się coraz większą popularnością parki dla tych zwierząt stały się konkurencją dla obcowania ze słoniem jako atrakcją turystyczną. Można zauważyć, że zrównoważona i etyczna turystyka, wrażliwa na krzywdę słoni, wzięła górę i pomału wypiera przejażdżki na jego grzbiecie.

Pseudosanktuaria to tylko pozór dobrych rezerwatów dla słoni. Opieka jest pozorna i nie ma nic wspólnego ze spokojnym życiem zwierząt. Owszem, na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się być w porządku i łatwo można się nabrać. Wybierając się na wycieczkę do sanktuarium sprawdźmy najpierw jego ofertę dla zwiedzających. Te, które stały się nowym biznesem nastawionym na masową obsługę turystów, oferują błotne kąpiele ze słoniami, karmienie przygotowanymi wcześniej bambusami i innymi atrakcjami, w których obcowanie ze słoniem znowu staje się dla człowieka rozrywką i zabawą.

Jak wybrać sanktuarium dla słoni?

Rozważnie. Jeśli nie jest nam obojętny los zwierząt, dobrze zastanówmy się nad wycieczką do rezerwatu dla słoni. Bo o ile pomysł wyjazdu w takie miejsce sam w sobie jest dobry, o tyle wybrane miejsce może okazać się rozczarowujące. 

 Na początku warto zapoznać się z ofertą poszczególnych sanktuariów na ich stronach internetowych. W większości witryny obsługiwane są w języku angielskim i nie ma problemu z wyszukaniem odpowiedniej informacji. Tu trzeba skupić się przede wszystkim na propozycjach spędzenia czasu w rezerwacie.   Jeśli sanktuarium oferuje zabawę ze zwierzętami lub inne formy interakcji angażujące wycieczkowiczów, możemy podejrzewać, że jest to sanktuarium tylko z nazwy. Przydatne będzie również prześledzenie tematycznych dyskusji na portalach typu tripadvisor. Opinie i relacje z podróży innych ludzi pozwolą zorientować się w temacie i poznać miejsca, w których słonie traktowane są humanitarnie. Świetnym rozwiązaniem jest też poznanie tematu na kilku różnych blogach podróżniczych. Każda informacja może być cenna, jeśli chcemy po prostu pobyć przy słoniach i odpocząć w spokojnym miejscu, a nie zagrać z nimi w partię jumanji. Im mniej w sanktuarium atrakcji dla turystów, tym lepiej i bezpieczniej dla przebywających w nim zwierząt.

Elephant Nature Park

Najsławniejszym sanktuarium jest Elephant Nature Park niedaleko Chiang Mai. Od początku powstania przyświeca mu misja ratowania słoni i opieki nad nimi. O ile jeszcze kilka lat temu to turyści byli najważniejsi w parku, o tyle teraz widoczny jest zwrot ku zwierzętom. Obcowanie ludzi ze słoniami ograniczono do minimum – jeśli już dozwolone są z nimi jakieś interakcje, to mają nieinwazyjny charakter i nie męczą ich. Wycieczki po rezerwacie zaplanowane są tak, by zwierzęta czuły się u siebie komfortowo i zachowywały swobodnie, podobnie jak słonie żyjące na wolności.

Elephant Nature Park znajduje się około dwie godziny drogi od Chiang Mai. Aby zwiedzić sanktuarium trzeba dużo wcześniej zarezerwować bilet na jego stronie internetowej https://www.elephantnaturepark.org/enp/visit-volunteer.  Propozycji zwiedzania jest sporo: od kilkugodzinnego, indywidualnego spaceru i wizytę z noclegiem, po trekking z profesjonalnym przewodnikiem.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here